Tadeusz Zwilnian Grabowski

Genius loci Wilna

"Wiara w genius loci nie jest przesądem. Jest to symbol owej tajemniczej siły, którą posiadają pewne miasta, wciąż odradzające się, nieśmiertelne. Nie miały tej siły Babilon, Niniwa, Kartagina, była ona w Rzymie, w Atenach. /.../ Ateny bowiem, w swej pustce, były czymś więcej niż przestrzenią, na której można rozplanować ulice i wystawić domy. Były hasłem, zaklęciem magicznym, powołującym do życia geniusz tego skrawka spiekłej ziemi."

Tak pisał Jan Parandowski podkreślając magiczne znaczenie Rzymu i Aten, miast, które stały się symbolami kultury starożytnej Europy. Takim genius loci dla poetów pochodzących z północno - wschodnich kresów stało się Wilno.

O czarze ziemi i miasta tak pisała Wanda Dobaczewska: ''Stowarzyszenie wyjątkowego czaru atrakcyjnego dawnej Litwy nie jest tylko zarozumiałością lokalnego patriotyzmu. Czar ten emanuje niezaprzeczalnie z melancholijnie pięknego kraju tysiąca jezior i sprawia, że ludzie tu przybyli zakochują się w nim i zaprzedają mu swoje dusze. /.../ Niejeden oporny zrazu i niechętny, gdy jego czas minie, odjeżdża z żalem, tęskni, a nieraz powraca przy pierwszej sposobności. Mówi się, że w tym Wilnie jest coś i trudno określić to wyraźniej."

Podobnie o uroku Wilna wyrażał się nie poeta bynajmniej, ale uczony, profesor Uniwersytetu Stefana Batorego Julian Kłos, który z autentycznym zaangażowaniem uczuciowym stwierdzał: "Zasadniczy /.../ pierwiastek ducha polskiego /.../ znalazł najpełniejsze swe wcielenie w charakterze Wilna: jak gdyby wywołał jego patos malowniczy - ustalił się w nawach wileńskich kościołów, od kaplicy Ostrobramskiej, poprzez strzeliste wieżyczki świętej Anny, poprzez krużganki arkadowe Akademii, wulkaniczny wybuch siły twórczej w kościele świętego Piotra i Pawła aż po nieprześcignione w swej rokokowej o subtelnej fantastyce prezbiteria u świętego Jana i Dominikanów - aż po przepotężne w swej monumentalności kolumny portyku Katedry."

W tym samym przewodniku krajoznawczym profesor Julian Kłos tak przedstawiał ogólny obraz miasta: "Wilno, położone nad Wilią, w rozległej dolinie, otoczone z trzech stron łańcuchem wzniosłych wzgórz lasem porosłych, nie tylko posiada najpiękniejsze położenie ze wszystkich miast polskich, lecz umiało je należycie wykorzystać i podkreślić, już to potężnymi basztami /.../, już to licznymi wieżycami kościołów, wieńczącymi strzeliście wzgórza okoliczne i majestatycznymi kopułami unoszącymi się ponad świątyniami w dolinie, już to wreszcie labiryntem ulic i zaułków, pnącymi się po zboczach wzgórz i tworzących wyjątkowo malowniczy, amfiteatralnie skomponowany obraz w każdym załomie ulicy czarującymi nowymi niespodziankami oko widza."

Opisując obraz miasta w międzywojennej poezji wileńskiej, inny uczony, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego Tadeusz Bujnicki stwierdzał, że w przedwojennej twórczości poetów związanych uczuciowo z Wilnem można znaleźć "przy odmienności poetyk i konwencji /.../ podobieństwo kluczowych motywów." Na pierwszym planie będą to obiekty sakralne ?kościoły, ich wieże i fasady stanowiące podstawową oznakę miasta." Na drugim planie budzący zachwyt i zauroczający krajobraz miasta związany z jego położeniem - motywy ulic, pagórków, lasów i chmur nad miastem. W poszczególnych fragmentach miasta ''przede wszystkim poeci odkrywają genius loci Wilna: zarówno w bezpośrednim, sensualistycznym doznaniu, jak i w znaczeniach kulturowo - historycznych".

Można zatem syntetyzując powiedzieć, że na tajemniczy czar Wilna, uwodzący przybyszów i fascynujący mieszkańców składają się podstawowe liczne komponenty oparte: na niezwykłym pejzażu związanym bezpośrednio z położeniem; na architekturze sakralnej, wypełniającej przestrzeń miasta, na wspaniałej przeszłości historycznej, sięgającej czasów Giedymina, Jagiellonów i Stefana Batorego, na przeszłości historyczno - literackiej, sięgającej czasów Jana Kochanowskiego i Macieja Kazimierza Sarbiewskiego, a także kolebki romantyzmu polskiego, gdzie narodziła się poezja Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Władysława Syrokomli, gdzie debiutował Józef Ignacy Kraszewski (w "Noworoczniku Litewskim" w 1830 roku).

Jeżeli dodamy do tego wszystkiego kult Matki Boskiej Ostrobramskiej - religijny i kult świecki (patriotyczno - żołnierski) Józefa Piłsudskiego z jego sercem na wileńskim cmentarzu Rossa, będziemy mogli uwiarygodnić ów czar, genius loci, jakim promieniuje Wilno do dnia dzisiejszego. Ale to jeszcze nie wszystko. Nie można zapominać, że Wilno było znane jako ośrodek styku wielu religii i kultur, że na gruncie tego miasta spotykali się przed wojną zarówno Polacy, Żydzi, Rosjanie, Karaimi, Tatarzy jak i Litwini (stanowiący zresztą zdecydowaną mniejszość), że żyli w zgodnej symbiozie przez wiele wieków katolicy, prawosławni, luteranie, kalwini, wyznawcy wiary mojżeszowej i islamu. To ogromne bogactwo zróżnicowania etnicznego wniosło w mury wileńskiego grodu specyficzny charakter i tworzyło oryginalny klimat, łączący orientalno - azjatyckie sposoby zachowań z zachodnio - europejskim stylem bycia.

Generalnie można mówić o teatralności Wilna przez jego usytuowanie: zlokalizowanie w dolinie u stóp dwóch gór: zamkowej i trzykrzyskiej, gdzie rzeka Wilenka, opiewana już przez Jana Kochanowskiego (w ''Pamiątce" i w "Pieśni pierwszej o Potopie") wpada do Wilii, utrwalonej w poezji Macieja Kazimierza Sarbiewskiego (w 'Odzie do Pawła Kozłowskiego').

Wyrazem teatralności Wilna było również zróżnicowanie etniczne, kulturowe i religijne, co manifestowało się wyraźnie w architekturze: obok strzelających w niebo wież trzydziestu kościołów złociły się w słońcu baniaste kopuły cerkwi. Za Placem Łukiskim, słynącym z corocznie odbywanego jarmarku - głośnego na całą Polskę "Kaziuka", na prawo od ulicy Łukiskiej, na ulicy Meczetowej stał mały, niepozorny budyneczek z wieżyczką zaopatrzoną w półksiężyc, a obok rozciągał się cmentarz z nagrobnymi kamieniami, zaopatrzonymi takim samym półksiężycem. To była enklawa muzułmanów.

W lesie Zwierzyńca za mostem, wśród nieustannego krakania wron, skrywał się czarny kształt kinesy karaimskiej. Synagoga żydowska była na Zawalnej, najbardziej okazała za Rynkiem Drzewnym przy ulicy Nowogródzkiej. Na Zawalnej też, bliżej ulicy Trockiej wznosiła się na klasycznych kolumnach kircha kalwińska.

Między ulicą Wielką a Dominikańską, w wąskich uliczkach Juliana Klaczki, Szklanej, Gaona, Żydowskiej siedziała cała biedota żydowska, mali uliczni handlarze i handlarki zachwalający wzorem wschodnim głośno swe towary, targujący się zawzięcie i do upadłego z zaklęciami na wszystkie świętości i zdrowie całej rodziny, by w końcu, wyczerpawszy cały repertuar zaklęć, przysiąg, żalów i skarg sprzedać za pół proponowanej na początku ceny.

Ten cały świat krzykliwy i barwny, niepowtarzalny, uderzający egzotyką bycia, świat, którego już nie ma i nigdy nie będzie, który zastygł tylko pod powiekami jak cień umarłej przeszłości.

Takie Wilno widzieli przed wojną opisujący je znawcy i badacze folkloru, uznawali jego niewątpliwy czar, ów genius loci, ów symbol siły tajemnej, właściwy tylko niektórym wybranym miastom na świecie, ów element niepojęty, o którym pisał Jan Parandowski mówiąc o geniusie loci Rzymu i Aten.

Jakie jest Wilno obecnie w pół wieku po wojnie, Wilno Anno Domini 2000? Położeniem swoim, które się nie zmieniło, zachwyca jak dawniej. Grupa młodzieży z państwowego liceum nr 3 ze Szczecina, która onegdaj zwiedzała Wilno, nie kryła swego zauroczenia krajobrazem miasta. Byli to młodzi ludzie, nie związani żadnymi więzami uczuciowymi z Wileńszczyzną, dlatego ich euforia może być wiarygodnym świadectwem. Podczas krótkiego, przelotnego pobytu stwierdzili, że język polski daje się często słyszeć w Wilnie (nic dziwnego, przecież Wilno obecnie liczy około 100 000 Polaków), natomiast zauważyli, że Litwini, mimo że go znają prawie wszyscy, niechętnie się nim posługują i manifestują swoją nieżyczliwość względem miejscowych Polaków.

To stwierdzili młodzi ludzie po kilku dniach pobytu. My możemy powiedzieć więcej. Wilno obecnie nazywa się Vilnius i jest stolicą Litwy. Przedwojenne Wilno liczyło 218 000 mieszkańców i było cichą, prowincjonalną (w stosunku do Warszawy i Krakowa), zagubioną na partykularzu mieściną. Wilno dzisiejsze liczy około 600 000 mieszkańców i ma ambicje (jest to ambicja władz miasta) dorównać pod względem liczebności mieszkańców i obszaru największym miastom na Zachodzie. Ambicja godna pochwały i uznania byle nie kosztem ziem polskich rolników, uplasowanych wokół wileńskiego grodu.

Na zdjęciu: autor publikacji

NG 29 (456)